Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 24 kwi 2024, o 16:35




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 26 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 3 cze 2011, o 11:15 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Zaczęło się od tego, że na poprzednim rejsie ktoś z załogi pokonał zejściówkę wykonując półtora salta ze śrubą co budziło poważną obawę o stan jego kręgosłupa. Kapitanowi nie pozostało nic innego tylko zawrócić do Agadiru, gdzie można było poddać delikwenta badaniu lekarskiemu. Okazało się wprawdzie, że poza siniakami nic mu się nie stało ale czas uciekł i szans na dopłynięcie do Malagi w pożądanym czasie już nie było. Załoga zabrała więc manatki i udała się na lotnisko w Maladze drogą lądową, zostawiając skipera samego na jachcie. Armator wysłał mu ekipę, mającą pomóc w doprowadzeniu jachtu na miejsce, ale mleko się już rozlało i o dotarciu nawet do Hiszpanii nie było już mowy. To już wiedzieliśmy lądując w Maladze więc zjedliśmy spokojnie lunch i odszukaliśmy stosowny autobus jadący do Algeciras. Tu dołączyła Agnieszka, której biegła znajomość hiszpańskiego okazała się nieocenionym darem. To ona wyszukała nam tani „marokański” hotelik w którym doczekaliśmy porannego promu, to Ona wytargowała u kierowcy autobusu, wiozącego pasażerów do przystani promowej w Tarifie, by nas zabrał mimo braku wykupionych zawczasu biletów. Zgodnie z decyzją Armatora, kupiłem dla wszystkich bilety na prom do Tangeru. Tu znów Agnieszka potrafiła wytargować u marokańskich taksówkarzy by nas zawieźli na odległy o kilka kilometrów dworzec kolejowy. Pociąg, o standardzie zbliżonym do naszych TLK odjechał z solidnym opóźnieniem i nie porażał szybkością ale pozwalał podziwiać zieloną, nadmorską część kraju. Po pięciu godzinach dotarliśmy do Casablanki. Tu najpierw trzeba było odeprzeć pierwszy atak taksówkarzy po czym wybrać optymalną ofertę. Stanęło na tym, że za ustaloną kwotę, dwie taksówki zawiozą nas najpierw do imponującego meczetu Hassana II, następnie do prawdziwej, marokańskiej knajpki i wreszcie do mariny w Muhammedii, gdzie czekał na nas jacht.

c.d.n.

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 cze 2011, o 06:19 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Głównym postępem po ubiegłorocznym remoncie było to, że jacht wreszcie okazał się suchy. Jesienią wiecznie napełniająca się wodą zęza była sporą uciążliwością. Rano dokonano jeszcze prowiantowych zakupów, uzupełniliśmy paliwo po bardzo atrakcyjnej cenie i wieczorem wyruszyliśmy ze słabym wiatrem z SW w drogę. Wiatr był leniwy więc co trochę trzeba było podpierać się silnikiem. Utrudnieniem w nocy były rozciągające się daleko w morze powierzchniowe sieci. Na szczęście oznakowane świecącymi tykami. Tak zeszedł nam następny dzień i noc. Do cieśniny Gibraltarskiej dotarliśmy dopiero następnego dnia rano. Mieliśmy szczęście, trafiając tam w porze, gdy prąd pływowy skierowany był akurat na wschód. Nieszczęściem okazało się jednak, że ktoś, podczas ostatniego rozruchu silnika, nie dopilnował wyłączenia rozrusznika. (Wiem, wiem – powinien sam się wyłączyć po puszczeniu kluczyka) Skutkiem było spalenie rozrusznika. Wiatr był na tyle silny, że bez większego trudu przetrawersowaliśmy strefę rozgraniczenia ruchu i wpłynęliśmy do zatoki Gibraltarskiej. Wiatr „za skałą” fałszował jak na Bełdanach, dyspozytor z mariny w Gibraltarze kategorycznie odmówił nam prawa do wejścia pod żaglami więc skierowaliśmy się do nowo zbudowanej, obszernej i na wpół pustej mariny Alcaidesa, po hiszpańskiej stronie granicy. Wybór był słuszny bo miejsca było tam dosyć na manewrowanie pod żaglami a postój wyjątkowo tani

c.d.n.


Załączniki:
Komentarz: "skrzyżowanie ulic" w Gibraltarze
Zdjęcie0016.jpg
Zdjęcie0016.jpg [ 379.39 KiB | Przeglądane 7558 razy ]
Komentarz: Meczet Hassana II w Casablance
Casablanka4.jpg
Casablanka4.jpg [ 456.32 KiB | Przeglądane 7558 razy ]

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 cze 2011, o 07:29 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 paź 2008, o 20:15
Posty: 7584
Lokalizacja: Poznań
Podziękował : 452
Otrzymał podziękowań: 942
Uprawnienia żeglarskie: wystarczające
Czakamy na cdn

WhiteWhale napisał(a):
Nieszczęściem okazało się jednak, że ktoś, podczas ostatniego rozruchu silnika, nie dopilnował wyłączenia rozrusznika. (Wiem, wiem – powinien sam się wyłączyć po puszczeniu kluczyka) Skutkiem było spalenie rozrusznika

A jak to można dopilnować ? Nowość dla mnie, i to ważna.

_________________
Żeglarstwo polega na tym, że pływając całe życie i będąc starym i schorowanym człowiekiem, nigdzie nie dopłynąć.
Krzysztof Chałupczak


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 4 cze 2011, o 14:18 

Dołączył(a): 14 cze 2009, o 20:25
Posty: 6
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
hmm... jak sie wsiada na s/y Louve, to chyba wszystko jest mozliwe...

swoja droga dziwie sie armatorowi, ktory kupil jacht w takim stanie (bavaria w takim wieku to juz raczej na zyletki powinna pojsc). Cena tak starego jachtu owszem nizsza, ale przeciez jak sie kupi jacht w lepszym stanie to mniej bedzie trzeba potem kasy wrzucic w naprawy i wyjdzie na podobne.
A tym bardziej klientom, ktorzy wsiadaja na cos takiego (sa przeciez fora internetowe na ktorych wiele osob opisuje co to za lodka)

pozdrawiam,
Piotr Kanclerz
http://www.zagle.gumed.edu.pl
http://www.sailtheworld.pl

(tez moglbym miec 44 stopowy jacht, natomiast mam 34 stopowy w lepszym stanie, i to byl chyba dobry wybor)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 5 cze 2011, o 08:30 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Teraz zaczęły się nerwowe telefony do i od Armatora, wysyłanie zdjęć i danych rozrusznika. Zawieźliśmy nawet rozrusznik do firmowego serwisu w Gibraltarze w którym jednak powiedziano nam mało odkrywczo, że rozrusznik jest „totally dead”. Wreszcie przyszła wiadomość, że o północy przylatuje do Malagi umyślny, przywożąc nowy rozrusznik. Problemem okazało się wynajęcie w czasie wielkanocy samochodu, bo w Hiszpanii święto trwa tydzień, ale w ostatniej chwili jednak jedna firma się obudziła i samochód udało się za bajońską cenę wynająć. Dołączył do mnie Piotr ze swoim komputerem i mapą samochodową w środku dzięki czemu dotarliśmy na czas na lotnisko omijając płatne autostrady. Nowy rozrusznik został odebrany a spalony wysłany z powrotem do Polski. Samochód zdążyliśmy jeszcze rano wykorzystać do przywiezienia z odległego „supermercado” prowiantu. Nieplanowany postój pozwolił zwiedzić malowniczą La Linea i oczywiście słynną skałę wraz jej stałymi mieszkańcami czyli wszechobecnymi małpami. Szczególną ciekawostkę stanowi wykuty w skale tunel, który w czasie nieomal trzyletmiego oblężenia Gibraltaru pozwolił rozmieścić tam okrętowe armaty. Wreszcie w sobotę, 23 udało się skompletować wszystkie sprawy oraz na zapas wykąpaną załogę i wyruszyć w morze.

ejenkant napisał(a):
acht w lepszym stanie to mniej bedzie trzeba potem kasy wrzucic w naprawy


Może można Armatora zakwalifikować jako romantyka, który dzieli siły na zamiary, ale trzeba przyznać, że jacht jest serwisowany "w drodze" a koszty wynikające z nieprzewidzianych postojów nie obciążają załogi.


Załączniki:
Komentarz: Obywatele niepodzielnie panujący nad skałą
Zdjęcie0020.jpg
Zdjęcie0020.jpg [ 617.15 KiB | Przeglądane 7468 razy ]
Komentarz: Europa Point
Zdjęcie0019.jpg
Zdjęcie0019.jpg [ 159.37 KiB | Przeglądane 7468 razy ]
Komentarz: Kiedy płynąć przez cieśninę?
100_1313.JPG
100_1313.JPG [ 1.06 MiB | Przeglądane 7468 razy ]

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 6 cze 2011, o 06:06 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Wiatr wprawdzie z SW ale bardzo słaby więc o silniku nie udało się zapomnieć. Dopiero w poniedziałek wieczorem dotarliśmy do Cartageny. Wywołany przez radio marinero najpierw powiedział, którędy do mariny, następnie czekał z muringami na wskazanym miejscu kei. Odwiedziny w recepcji dopiero rano. Tu, ku mojemu żalowi pożegnała się z nami Agnieszka, tłumacząc to rozpoczynającymi się właśnie zajęciami na uczelni. Główną przyczyną była zapewne dokuczająca jej, mimo słabego falowania, choroba marska. Nie zniechęcaj się Agnieszko – najgorsze pierwsze dziesięć lat. Sam to wypraktykowałem. We wtorek dopiero o 1500 udało się pozbierać wszystkich na przemian biegających pod prysznic i oddać cumy.

c.d.n.


Załączniki:
Komentarz: Marina w Cartagenie
cartagena.jpg
cartagena.jpg [ 688.09 KiB | Przeglądane 7439 razy ]
Komentarz: Takie towarzystwo często nas odwiedzało
delfiny02.jpg
delfiny02.jpg [ 180.43 KiB | Przeglądane 7439 razy ]

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 7 cze 2011, o 08:59 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Robi się późno a tu te obiecywane Baleary. Generalnie, zgodnie z zasadą, że gentlemani to tylko baksztagami, kwalifikujemy się do tej elity, ale wiatry nadal mizerne. Celujemy w przesmyk pomiędzy Ibizą a Formenterą. Wszystko się zgadza, latarnie i kardynałki na swoim miejscu, ale czasu na rozkosze Eivisy brakuje. Więc jeszcze do rana w morzu i około 1000 zaglądamy do Andraitx ukrytego w głębokiej zatoce Majorki. Ten port jest najbardziej po drodze. Próba zacumowania w obszernej marinie na północnym brzegu kończy się niepowodzeniem. Marinero kategorycznie wygania nas na miejską keję po południowej stronie zatoki. Miejskie keje są dwie. Jedna z nich to pływający pomost. Cumujemy w szparze między jachtami ale kolejny marinero wygania nas, twierdząc, że ta keja tylko dla jachtów mniejszych niż 12 m. Próba przekonania, że my używamy dłuższych metrów bez powodzenia. Cumowanie do falochronu jest dosyć skomplikowane, ponieważ jest on, również od wewnętrznej strony obsypany wielkimi kamieniami. Większość jachtów rzuca kotwicę z dziobu i cumuje rufą na długich cumach. Oczywiście, nikt nie ma tak długiego trapu więc na ląd przeprawiają się pontonami. Nam udaje się znaleźć dziurę pomiędzy kamieniami w której bezpiecznie mieści się ster i trap okazuje się wystarczająco długi. Pobieranie wody wg balearskiego patentu, czyli rurki wciskanej do zatrzaskowego ujęcia. W zeszłym roku pożyczaliśmy takie końcówki, ale tutaj trzeba ją sobie kupić. Odnajduję stosowny sklep w którym dowiaduję się, że w Andraczu obowiązują dwa standardy – północny i południowy. Kupuję tylko południowy, czego później żałuję, bo w innym porcie nam tego północnego brakowało. Miejska keja nie zapewnia żadnych przyzwoitych sanitariatów ale za to w pobliżu można wymienić w sklepie żelaznym butle z gazem. Gaz jeszcze mamy, ale na wszelki wypadek wymieniam trzy „na zaś”. (po 15 euro – dla zainteresowanych) Nienasycony Piotr wsiada w autobus do Palmy i jest trochę rozgoryczony kiedy w pośpiechu wraca na umówioną godzinę i nie zastaje na jachcie połowy załogi. Wreszcie załoga skompletowana i opuszczamy Andraitx. Teraz już prosto do Barcelony.

c.d.n.


Załączniki:
Komentarz: Port w Andraitx. Po lewej miejskie keje
andraitx.jpg
andraitx.jpg [ 1.26 MiB | Przeglądane 7379 razy ]

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl

Za ten post autor WhiteWhale otrzymał podziękowanie od: -O-
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 7 cze 2011, o 13:47 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, o 17:28
Posty: 2013
Lokalizacja: Meksyk
Podziękował : 773
Otrzymał podziękowań: 1532
Uprawnienia żeglarskie: nie posiadam
Ciekawe i cenne informacje zapodajesz.
Będę w tych rejonach we wrześniu, więc chłonę.
Fotka nawigacyjnie przydatna.
Jeżeli pozwolisz, to zamieszczę na mojej stronie.

_________________
Marek (dawniej Jeanneau - wszystko się kiedyś kończy)
Czas ruszać. www.newkate.com


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 8 cze 2011, o 06:31 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Do Barcelony już tylko nieco ponad 100 mil a czasu zostało nam nieomal dwie doby, zatem żegluga bez nerwów. Wiatr początkowo słaby z południa, później nieco tężeje i odchodzi na wschodni, co zdecydowanie poprawia satysfakcję z żeglowania Wreszcie przed nami pojawia się reda i sylwetki budynków Barcelony. Szczególnym znakiem rozpoznawczym mariny Port Olimpic są dwa bliźniacze wieżowce. Wejście do mariny dobrze mi już znane, więc cumujemy koło recepcji, praktycznie koło stacji paliw. Wyznaczają nam miejsce do zacumowania cokolwiek przyciasne dla Louve, ale jakoś udaje się nam wślizgnąć bez strat i zacumować. Karta do sanitariatów i monstrualna wtyka do podłączenia z kei prądu oczywiście za kaucją. Ponieważ zostaję na następny rejs to ja tym razem płacę tą kaucję. Od rana następnego dnia sprzątanie łódki i kolejni załoganci żegnają się ze mną. Ponieważ w następnym etapie mam tu wrócić, odszukuję żaglomistrza i zostawiam mu do naprawy sfatygowanego grota. Drobne uszkodzenia powstały na skutek szarpania się z zacinającymi się pełzaczami. Będziemy pływać pod starym, rezerwowym grotem. W sumie przepłynęliśmy 761 mil w czasie 166 godzin ( w tym 54 na silniku ) co dało średnią prędkość ca 4,5 kn. Całkiem nieźle jak na panujące ogólnie słabe wiatry. Rejs wypadł trochę nieprzewidzianie, głównie z racji zmiany trasy, ale z mojego punktu widzenia był chyba ciekawszy od zaplanowanego. Armator pokrył dodatkowe koszty jakie ponieśli uczestnicy i zaoferował swego rodzaju odszkodowanie w postaci ulgowych lub nawet darmowych miejsc na innych rejsach. A okazja odwiedzenia czarnego lądu była wyjątkowa. Z całą stanowczością musze podkreślić że, jakkolwiek po łódce widać było ślady długiej i pracowitej wyprawy, to nie stanowiły one zagrożenia dla bezpieczeństwa załogi.

c.d.n.


Załączniki:
Komentarz: Port Olimpic w Barcelonie
port_olimpic_barcelona.jpg
port_olimpic_barcelona.jpg [ 1.36 MiB | Przeglądane 7257 razy ]

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 9 cze 2011, o 05:16 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Nowa załoga zbiera się powoli. Panie krzywią się na brud pozostawiony przez poprzedników, chociaż mnie się wydawało, że sprzątanie była całkiem przyzwoite. Tym razem celem są już tylko Baleary, ale rejs jest krótki, w którym ponad stumilowe przebiegi z i do Barcelony znacznie zmniejszają możliwości programu. Sobota nie jest najlepszym dniem na zakupy w Hiszpanii ale czekanie do poniedziałku nie wchodzi w rachubę. Zakupy udaje się zrobić w niedzielę rano. Żegnając się w marinie mimochodem napomykam, że zobaczymy się za tydzień. To okazuje się bardzo pożyteczne, bo pani w recepcji sprawdza rezerwacje w komputerze i natychmiast nam miejsce rezerwuje. Wiatr kręci i na morzu kłócą się fale z różnych kierunków co trochę dokucza świeżej załodze. Koło 1700 dopływamy do Pollency. Rutynowo – cumowanie koło stacji paliw, spacer do dość odległej tutaj recepcji, wreszcie przestawienie jachtu na wyznaczone miejsce. Dostajemy kody do sieci bezprzewodowej, dzięki czemu można przygotować sobie prognozy pogody na najbliższe dni. Wieczorem kolacja w malowniczej bodedze. Rano, co młodsi dają się namówić na wycieczkę przez góry do zatoki Boquer z której wracają zmęczeni ale pełni zachwytu. Wieczorem wyruszamy w stronę Minorki z taką kalkulacją, by rano dotrzeć do Ciutadelli.

c.d.n.


Załączniki:
Komentarz: Pollenca
pollenca.jpg
pollenca.jpg [ 999.41 KiB | Przeglądane 7179 razy ]
Komentarz: Cala Boqer
cala_boquer.jpg
cala_boquer.jpg [ 267.17 KiB | Przeglądane 7183 razy ]

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 10 cze 2011, o 05:17 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Do Ciutadelli dopływamy po 7 rano. W ciasnej marinie brak wolnych miejsc, więc cumujemy po przeciwnej stronie mariny z tabliczką „reservado”. Po chwili jednak miejsce dla gości się zwalnia i możemy się przestawić. Oczywiście marinero z torbą na pieniądze jest już na miejscu. Przykrym odkryciem jest fakt, że wzorem Niemców czy Szwedów, Minorczycy zainwestowali w automaty wrzutowe do pryszniców – 2 euro za 6 minut kąpieli. W knajpce naprzeciwko jest darmowe (no – cervesa grande się nie liczy) Wi-Fi więc mogę sobie ściągnąć prognozy pogody i sprawdzić pocztę. Wędrujemy całą paczką po ciasnych uliczkach starego miasta, odwiedzamy mroczne wnętrza wciśniętych w zabudowę kościołów i zjadamy coś pod parasolami ulicznej knajpki. Wreszcie odczekawszy wyjście ostatniego promu koło 17 opuszczamy malowniczy port. Wygląda, że zdecydowanie przestawiamy się na „night cruising”. W końcu wyspać można się na morzu.

c.d.n.


Załączniki:
Komentarz: Cala Degollador
100_1339.JPG
100_1339.JPG [ 1.1 MiB | Przeglądane 7097 razy ]
Komentarz: Port w Ciutadelli
ciutadella.jpg
ciutadella.jpg [ 1020.96 KiB | Przeglądane 7097 razy ]

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 cze 2011, o 05:55 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
O 0830 następnego dnia dopływamy do Port Soller. Marinero już czeka na wskazanym miejscu. Odwiedziny w kontenerku w którym mieści się biuro i miasto jest nasze. Kilka osób zanęconych przeze mnie wybiera się zabytkowym tramwajem do pobliskiego Soller. Odbywamy pieszą wycieczkę dookoła zatoki do latarni morskiej. Znajduję samoobsługową pralnię więc robię porządki z brudną bielizną. Wieczorem kolacja we włoskiej, tym razem, knajpce, w której nasza koleżanka kupuje patrona znajomością włoskiego, za co on odpłaca nam komplementami dla Papa Polacco. Generalnie, o tej porze roku miasteczko jest pełne niemieckich emerytów (nawet książki pozostawione w pralni były głównie po niemiecku) oraz młodych mamuś z dziećmi, również niemieckimi zresztą. Późnym wieczorem opuszczamy Port Soller, bo przed nami ponad 100 mil do Barcelony. Tydzień to zdecydowanie za mało na Baleary.


Załączniki:
Komentarz: Tramwaj do Soller
100_1192-1.JPG
100_1192-1.JPG [ 73.66 KiB | Przeglądane 7031 razy ]
Komentarz: Port Soller
portdesoller.jpg
portdesoller.jpg [ 1.45 MiB | Przeglądane 7031 razy ]

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 11 cze 2011, o 13:33 

Dołączył(a): 2 mar 2011, o 11:08
Posty: 1314
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował : 142
Otrzymał podziękowań: 90
Uprawnienia żeglarskie: k.j.bałtycki
Mareczku.
Przenieś to później na swoją stronę, tak aby ci którzy z Tobą tam pływali mogli to czytać wnukom mówiąc dziadek też tam był. Najlepiej książka.
Pozdrawiam
Roman

_________________
Pozdrawiam
Roman


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 12 cze 2011, o 05:40 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Wiatr głównie z E i NE więc kierunek na Barcelonę udaje się utrzymać przez cały dzień. Stopniowo tężeje i kolejnej nocy przechodzi na NNE co zjada nam zapas wysokości na kursie do Barcelony. Dużo nie brakuje, ale zamiast do Port Olimpic wypada nam na wejście do portu handlowego. Przed Barceloną robi się coraz większy ruch statków a na dodatek są tu dwie strefy rozgraniczenia ruchu prowadzące do portu. Żeby uniknąć halsowania w takim obszarze zrzucamy genuę i odpalamy silnik. To daje dużo większą swobodę wybierania kursu więc omijamy tory podejściowe i wreszcie o poranku pojawiają się przed nami charakterystyczne bliźniacze wieżowce. Meldujemy się w recepcji i dowiadujemy się że czeka na nas to samo ciasne miejsce z którego wypływaliśmy. Marinero radzi nam jednak pozostać przy recepcji do czasu, kiedy wiatr się nieco uspokoi, bo w przeznaczonym dla nas basenie hula wchodząca z morza fala. Dopiero koło południa udaje się nam zająć oczekujące na nas miejsce. Kolejne pożegnania. W tym etapie przepłynęliśmy 289 mil w czasie 81 godzin, z czego 34 na silniku.
Agata z Bartkiem pozwolili mi upublicznić swoją galerję z tego rejsu, co niniejszym czynię:
https://picasaweb.google.com/agata.myszkorowska/Baleary2011?authkey=Gv1sRgCOK0jbrcupXMhQE#

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 13 cze 2011, o 05:59 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
W poniedziałek nowa załoga jest już skompletowana. Telefon do żaglomistrza przypominający mu o naszym żaglu. Wkrótce pojawia się na kei i demonstruje wyniki swojej pracy. Gdy część załogi robi prowiantowe zakupy my instalujemy w żaglu listwy i zastępujemy stary grot nowym – naprawionym. Wiatr się już wydmuchał i zapowiada się lajtowa żegluga przy wschodnim i północno-wschodnim wietrze. Koło południa oddajemy cumy i żegnamy się z Barceloną. Rano majaczy przed nami przylądek Formendor. Mijamy go wraz zatoką Pollency. Dalej otwiera się Bahia de Alcudia. Ale zamiast do Alcudii postanawiam spenetrować San Pedro, położone na wschodnim brzegu zatoki. Jest to małe senne miasteczko z całkiem sporą mariną. Nad miastem pną się wysokie szczyty. Cena za postój proporcjonalna do wielkości miasteczka, sanitariaty i media na kei godne polecenia. Jest nawet obok mariny mała, osłonięta przed falami plaża. Spokojny sen, śniadanie i koło 9 ruszamy w stronę Ciutadelli.
c.d.n.


Załączniki:
Komentarz: Louve w San Pedro
100_1328.JPG
100_1328.JPG [ 949.47 KiB | Przeglądane 6879 razy ]
Komentarz: San Pedro
sanpedro.jpg
sanpedro.jpg [ 1.02 MiB | Przeglądane 6879 razy ]

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 14 cze 2011, o 05:33 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Wiatry są tak mizerne, że do Ciutadelli dopływamy dopiero po południu następnego dnia. Na dodatek trafiamy na zapalony semafor i dyżurującego w szlauchbocie marinero. Trzeba czekać na przejście promu. Kiedy wreszcie wychodzi, kolej na wciągany przez SAR uszkodzony kuter. W międzyczasie zbiera się coraz większa grupa oczekujących na wejście do portu jachtów. Wszyscy krążą, czając się na miejsce do startu. Semafor nadal nie gaśnie, bo od strony Majorki nadpływa kolejny prom. Wreszcie semafor gaśnie. Konkurencja jest dżentelmeńska i puszcza nas przodem. I dobrze, bo w Club Nautice de Ciutadella jest raptem 3 lub 4 wolne miejsca dla gości. Bliżej wejścia do zatoki, na północnym brzegu jest niewielka, prywatna marina w której widać wolne mooringi – jeśli trafi się przyszły raz trzeba będzie ją przetestować. Trochę daleko od miasta, ale do strawienia. Drugą opcją jest kotwiczenie w Cala Degollador, głębokiej zatoki na południe od miasta, ale w tym celu trzeba mieć na wyposażeniu ponton. Kupuję do kolekcji lokalny specjał (patrz na fotkę). Niezwykłym spektaklem w marinie jest obracanie się promu przed zacumowaniem. Na zewnątrz zatoki budowany jest obszerny port i zapewne wkrótce malownicze piruety promu się skończą. Ostatecznie koło 15 następnego dnia oddajemy cumy. Następny port to Palma de Mallorca – bez metropolii żeglować po Balearach się nie da.


Załączniki:
Komentarz: Minorkańska specjalność
but33max.JPG
but33max.JPG [ 760.2 KiB | Przeglądane 6821 razy ]
Komentarz: Semafor na wejściu
ciutadella_sygnał.jpg
ciutadella_sygnał.jpg [ 199.01 KiB | Przeglądane 6821 razy ]

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 15 cze 2011, o 04:00 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Świtkiem mijamy przylądek Punta Negra i kierujemy się na W i NW w kierunku Bahia de Palma. Wiatr lekki ale pozwalający jednak bajdewindem żeglować. Spory ruch na podejściu do portu, głównie jachtów różnego autoramentu, ale również promów i wycieczkowców. Po 14 wchodzimy do mariny. Real Club Nautico. Spacer z recepcyjnej kei do biura gdzie przydzielają nam miejsce postoju. Mooringi, cumy, prąd i można uznać etap za ukończony. Jeszcze wieczorkiem wybieram się z częścią załogi odwiedzić Castell de Bellver górujący nad zatoką. Następnego dnia wybieramy się zabytkowym pociągiem przebijającym się przez tunele i przełęcze do Soller. Do wieczora wszyscy wreszcie wracają na pokład i po 18 oddajemy cumy. Kolejny etap to Ibiza, a dokładniej jej stolica - Eivissa


Załączniki:
Komentarz: Pociąg do Soller
100_1371.JPG
100_1371.JPG [ 1.09 MiB | Przeglądane 6724 razy ]
Komentarz: Castell de Belver
100_1354.JPG
100_1354.JPG [ 830.03 KiB | Przeglądane 6724 razy ]
Komentarz: Palma de Mallorca
palmademallorca_s.jpg
palmademallorca_s.jpg [ 266.44 KiB | Przeglądane 6724 razy ]

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 16 cze 2011, o 05:52 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Cała noc spokojnej żeglugi i wczesnym popołudniem widać z daleka górującą nad miastem twierdzę. Po wejściu do zatoki zostawiamy po prawej burcie znaną mi z ubiegłego roku marinę Botafoq, biorącą nazwę od zamykającej zatokę, dziś połączonej groblą z lądem wysepki i zmierzamy do mieszczącej się w głębi zatoki mariny Club Nautico. Na wywoływanie przez radio nikt nie odpowiada, ale marinero jednak na nas czeka. Pomosty są tu dosyć sfatygowane, ale jest taniej niż w Botafoq i bliżej miasta. Nie trzeba też się przeprawiać przez zatokę tramwajem wodnym. Mooringi obrośnięte błotem i muszlami zostawiają widoczny ślad na wyłożonych za burty odbijaczach. Dodatkowo, przepływające w pobliżu promy wywołują silny rozkołys. Oczywiście wizyty w starym, otoczonym fortyfikacjami mieście nie możemy sobie darować. Z urywków opowieści wnioskuję, że w nocy odwiedzano jakieś bardzo rozbawione miejsca. Okazuje się, że Darek ma o jeden dzień zbyt wcześnie samolot. Żeby jednak nie kończyć rejsu zbyt wcześnie, postanawiam odwiedzić Valencję, skąd bez trudu będzie mógł dojechać na lotnisko w Alicante. Koło 15 oddajemy cumy i ruszamy przez cieśninę pomiędzy Ibizą a Formenterą na zachód
c.d.n.


Załączniki:
Komentarz: Zamek nad miastem
eivissa1.jpg
eivissa1.jpg [ 374.97 KiB | Przeglądane 6601 razy ]
Komentarz: Port w Eivissie
eivisa_s.jpg
eivisa_s.jpg [ 261.9 KiB | Przeglądane 6601 razy ]

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 17 cze 2011, o 05:24 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Do przepłynięcia mamy około 100 mil więc zajmuje nam to dwie kolejne noce. Do Walencji dopływamy jeszcze po ciemku. Byłem tu w zeszłym roku, więc wiem, gdzie szukać mariny imieniem Juana Carlosa, ale nieoświetlone boje na podejściu okazują się być pewną niespodzianką. Senny marinero wskazuje nam miejsce do cumowania a potem sam tam maszeruje, żeby odebrać cumy i podać mooringi. I tak muszę się wybrać do biura, żeby odebrać dokumenty, których nie był w stanie rano skserować. Niewtajemniczonym muszę powiedzieć, że w Hiszpanii dokumentem obowiązkowym do okazania w marinie jest, poza dowodem rejestracyjnym, dowód ubezpieczenia jachtu. Darek odszukuje dworzec autobusowy, więc żegna się z nami i rusza w drogę. Aby dotrzeć na czas do Alicante, wyruszamy i my następnego dnia wcześnie rano, jeszcze przed świtem.


Załączniki:
Komentarz: Marina Juan Carlos w Walencji
valencia_juan_carlos_marina.jpg
valencia_juan_carlos_marina.jpg [ 336.22 KiB | Przeglądane 6526 razy ]

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl
Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 17 cze 2011, o 14:32 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 15 cze 2009, o 04:47
Posty: 12950
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2914
Otrzymał podziękowań: 2586
Uprawnienia żeglarskie: młodszy marynarz śródlądowy
WhiteWhale napisał(a):
Marina Juan Carlos w Walencji

Oooo.... Zawiszą tam byłem :)

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 17 cze 2011, o 14:40 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 sie 2009, o 15:04
Posty: 14323
Lokalizacja: Stara Praga
Podziękował : 606
Otrzymał podziękowań: 5396
WhiteWhale napisał(a):
gdzie szukać mariny imieniem Juana Carlosa
Nie wiesz, bo nie ma takiej mariny! :lol: :lol: :lol:
[Dzień bez... itd.]

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 17 cze 2011, o 17:00 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Zbieraj napisał(a):
Nie wiesz, bo nie ma takiej mariny! :lol: :lol: :lol:

Ona ma ze trzy nazwy do wyboru.

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 17 cze 2011, o 17:39 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 15 cze 2009, o 04:47
Posty: 12950
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2914
Otrzymał podziękowań: 2586
Uprawnienia żeglarskie: młodszy marynarz śródlądowy
Zbieraj napisał(a):
WhiteWhale napisał(a):
gdzie szukać mariny imieniem Juana Carlosa
Nie wiesz, bo nie ma takiej mariny! :lol: :lol: :lol:
[Dzień bez... itd.]

WhiteWhale napisał(a):
Ona ma ze trzy nazwy do wyboru.

Januszowi chodziło o to, że jest zapewne marina imienia Juana Carlosa, ale na pewno nie ma mariny imieniem Juana Carlosa :)

_________________
Pozdrawiam
Wojtek
https://www.wojtekzientara.pl/
m/y „Wymówka”, POL000KA6
SPG5479, MMSI 261003664


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 17 cze 2011, o 17:53 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 sie 2009, o 15:04
Posty: 14323
Lokalizacja: Stara Praga
Podziękował : 606
Otrzymał podziękowań: 5396
Stara Zientara napisał(a):
Januszowi chodziło o to, że jest zapewne marina imienia Juana Carlosa, ale na pewno nie ma mariny imieniem Juana Carlosa :)
Jak widać - ta Zientara trochę mnie zna :lol: :lol: :lol:

_________________
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 17 cze 2011, o 18:52 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Siedzem w koncie i siem wstydzem - cytując klasyka :oops:

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 18 cze 2011, o 05:16 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Do Alicante dopływamy następnego dnia o 7 rano. Z trudem cumujemy przy zatłoczonej recepcyjnej kei. Musimy tu zaczekać do 9 kiedy rozpoczyna pracę biuro. Okazuje się, że w wielkiej marinie wolne jest tylko miejsce dla 15 metrowego jachtu, co oznacza 65 euro za dobę postoju. Na pociechę, toalety są tuż koło miejsca postoju. Zła wiadomość jest taka, że toalety są nieczynne z powodu remontu instalacji wodociągowej. Później okazuje się, że tylko prysznice są nieczynne, więc trzeba wypożyczyć kartę magnetyczną do toalet koło recepcji. Zasilanie pryszniców w gorącą wodę przypomina jakąś grę losową, bo nigdy nie wiadomo kiedy i w którym prysznicu jest ona faktycznie gorąca. Rano melduje się Bogdan – nowy kapitan i ekipa serwisowa w osobach Wojtka i Ryśka. Za pośrednictwem kolegi lecącego do Krakowa wysyłają sfatygowaną przekładnię sterową do regeneracji i zabierają się do usunięcia długiej listy drobnych ale dokuczliwych usterek. Przygotowują do zainstalowania przywieziony ze sobą nowy roler genuy. Ponieważ do samolotu mam jeszcze dwa dni czasu, odwiedzam górujący nad miastem zamek Świętej Barbary. Można się do niego dostać na trzy sposoby – pieszo wspinając się zawiłymi ścieżkami, turystycznym autokarem i wreszcie najbardziej trywialnie – windą, do której dochodzi się długim, wykutym w skale tunelem. Monika z Krzysiem, którzy w międzyczasie zdążyli się już zadomowić w pobliskim hostelu, zapraszają mnie wieczorem na własnoręcznie zrobioną kolację. Dziękuję – byliście bardzo mili. Samolot mam wcześnie rano i nie jestem pewien, czy pierwszy autobus na lotnisko przywiezie mnie tam dostatecznie wcześnie. Na dodatek zbiera się już nowa załoga i robi się na jachcie ciasno. Zbieram więc manatki, żegnam się z ekipą serwisową i nową załoga i ostatnim autobusem odjeżdżam na lotnisko. Ostatecznie w tym etapie przepłynęliśmy 479 mil w czasie142 godzin z czego 42 na silniku. Co więcej, według skrupulatnie prowadzonych przeze mnie zapisów, w tym etapie przekroczyłem 40 000 mil morskiej żeglugi. Żegnaj Louve i Hiszpanio Wszystkim, z którymi w tym rejsie żeglowałem, dziękuje za współpracę i dobry humor, który ich nie opuszczał mimo oporu materii lub jak kto woli - złośliwości przedmiotów martwych. A Hiszpania i Baleary w szczególności wiosną są bardzo atrakcyjne. Tutaj link do zdjęć, które nazbierałem podczas rejsu: https://picasaweb.google.com/whitewhale.mjp/Majowka2011

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 26 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 109 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL