Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 9 maja 2024, o 18:43




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 53 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: 29 paź 2007, o 00:21 

Dołączył(a): 3 sie 2007, o 08:14
Posty: 11
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
baby-dobrze mowią :razz:

[ Dodano: Pon 29 Paź, 2007 00:23 ]
nie ma nic lepszego niz jazda na 470-na spinie-5BF :DD

_________________
moje pływadełko:)
http://img170.imageshack.us/img170/4931 ... 043ld5.jpg


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 29 paź 2007, o 22:23 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 maja 2006, o 16:42
Posty: 237
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 1
Otrzymał podziękowań: 1
Uprawnienia żeglarskie: Jachtowy Sternik Morski, MIŻ
basur.ka napisał(a):
Wydaje mi się, że zależy to od osobowości każdego z nas. Tego co nas pasjonuje w żeglarstwie, co w nim kochamy...
Jeśli poszukujemy w nim ukojenia, spokoju, samotności to napewno wybierzemy żeglarstwo morskie. A jeżeli wolimy dobrą zabwę, ogniska, koncerty, poznawanie nowych ludzi to chyba lepiej będzie, gdy popłyniemy na Mazury.
Osobiście wybieram morze. Mając zgraną załogę również tam można się świetie bawić a jednocześnie odpocząć od codziennego zgiełku i hałasu:)


Nie zgodze się z koleznaką :).Uważam że w żeglarstwie morskim też jest czas na dobrą zabawę koncerty i imprezy.Żeglarstwo morskie nie jest tylko wielogodzinnym oraniem morza w samotności i zadumie, wszak nadmorskie kurorty obfitują w sezonie w prawie wszystkie atrakcje jakie człowiek wymyślił.Jak ktoś chce to znajdzie tam dużo więcej okazji do zabawy niż na Mazurach.Koncerty szantowe także odbywają się nad morzem a jak się dobrze poszuka miejsca to ognisko tez można rozpalić i pośpiewać :D Nie mówie już o innych zaletach żeglarstwa morskiego jak poznawanie nowych miast,wysepek fiordów i podziwiania pięknych krajobrazów tego wszystkiego na Mazurach niestety nie ma.Pozatym pływając po morzu widzę jakiś cel przed oczami płynę od portu do portu po ustalonym kursie nie kręce się bez celu po szuwarach.Wszystko jednak zależy od konkretnego człowieka i od jego potrzeb.
basur.ka -ja też wybrałem morze...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 29 paź 2007, o 22:35 

Dołączył(a): 16 paź 2007, o 10:07
Posty: 46
Lokalizacja: Leszno
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 1
Tylko mnie się zdaje, że koleżance bardziej chodziło o to, że źródło konflitów leży w nas, a nie w tym gdzie kto pływa. A co do uroków żeglarstwa morskiego to oczywiście masz rację. Wizja tygodniowego orania morza bez widoku cywilizacji wyrobiona została w opinii publicznej chyba przez morskie opowieści emerytowanych kapitanów. A jak ktoś już wcześniej zauważył jest mnóstwo akwenów morskich, gdzie doskonale można połączyć wszystkie zalety pływania po śródlądziu i morzu, a większości wad uniknąć. Ale, że zacytuję znamienitszych "na morzu są ci, którzy chcą tam być...", a kto nie chce zawsze wytłumaczenie znajdzie

Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 30 paź 2007, o 23:34 

Dołączył(a): 30 wrz 2007, o 21:35
Posty: 3
Lokalizacja: Częstochowa
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Nie miałam na myśli tego, aby przez cały czas trwania rejsu orać morze, odciąć się zupełnie od świata, nie zawijać do portów, ciągle dumać i przebywać non stop tylko w towarzystwie pozostałej załogi:) Warto zwiedzić miejsce do którego przypłyneliśmy (np. Christianso. gwarantuję, że zakochamy się w tej malutkiej wyspie). Fajnie jest wybrać się do tawerny, muzeum lub na koncert, poznawać nowych ludzi, inną kulturę.
Chodziło mi o to, że przynajmniej dla mnie, dużo przyjemniejsze jest pływanie po morzu, gdy nie natykamy się co chwilę na innych jachty, nie kręcimy się bez celu i sensu w koło. Gdzie możemy pobyć trochę sami, z naszymi myślami, poukładać sobie sprawy z którymi często na lądzie mamy problemy.
Bo chyba każdy z nas potrzebuje trochę samotności... :)

_________________
"Morze tylko mądrym się kłania"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 4 lis 2007, o 20:10 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 maja 2006, o 18:46
Posty: 349
Lokalizacja: Pomorze Zachodnie
Podziękował : 40
Otrzymał podziękowań: 34
Uprawnienia żeglarskie: sternik morski
sverytus napisał(a):
Hej hej hej , a nie pomyśleliście że jest taki akwen tu niedaleko gdzie można pogodzić jedno i drugie. Trochę morza troche mazur (tak jak szampon "head & shouders"dwa w jednym). Wiecie już o czym myślę. No dobrze powiem. Zacznijcie od Szczecina ,Jezioro Dąbie Zalew Szczeciński, (część Polska i Niemiecka, Zalew Kamieński, Greifswaldeboden, Rugia, ,Hedensee, i jeszcze zatoka Pomorska. Macie tam jeziora, dzikie wyspy, kanały, zalewy, porty, przystanie, kotwicowiska, stare Hanzeatyckie miasta. i kawałek morza. Spróbujcie-akwen naprawdę wart grzechu, jest cztery razy większy niż mazury a trochę mniejszy niż cały Bałtyk. Do miłego Zeglarze śródlądowo-morscy I też można poznać ciekawych ludzi i doznać nowych wrażeń.
Sverytus

Święte słowa!!!
Dużo po morzu pływam, ale swoją łódkę do tej pory trzymałem na jeziorze. Jedynie w 2002 roku 3 tygodnie nią po Zalewie pływałem. Mój sezon od kilku lat wygladał tak, że 4 tygodnie na morzu, najlepiej ciepłym :wink: a weekendy na jeziorze. Znudziło mi się jednak jeziorowe pływanie, i od przyszłego roku moja łódka będzie stała w Szczecinie, w jednej z marin na Dąbskim (już umowę podpisałem), o dzień płynięcia od Zalewu. Nad jezioro jechałem 50 km, a do Szczecina będę miał 90, niewiele więcej.
Choć Zalew znam, to części niemieckiej - nie, Zatoki Greisfwaldzkiej też nie bardzo, i już się cieszę!

Pozdrawiam
Janusz Rolfok

_________________
Janusz Rolfok

jest wiatr, co usta kobiety rozchyla, jest taki wiatr...
jest blask, co uda kobiety odsłania, jest taki blask...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 15 lis 2007, o 14:00 

Dołączył(a): 31 paź 2006, o 09:36
Posty: 27
Lokalizacja: Łoś k.Piaseczna
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Żegluję nie często, wyłacznie podczas części urlopu. Troche po Jezoraku, trochę po Mazurach, teraz już sporadycznie po Zalewie Zegrzyńskim. Żegluję wyłacznie dla przyjemności i muszę powiedziec ,że to co mnie od dawna razi w żeglarstwie to bezkompromisowość (długo szukałem właściwego słowa - w pierwszym odruchu napisałem chamstwo) w ocenie cudzych błędów oraz niechlujnośc w śłownictwie mająca podkreślać profesjonalizm, zgłebienie prawd, "biegłość w piśmie".
Ad 1.Nie jest przyjemnie słuchać podśmiechujków (tu też długo szukałem odpowiednio emocjonalnego słowa) typu "Chłopie , kto cie uczyła tak dobijać....", "Na samym grocie to tylko pedały..." etc. Nigdy mi się nie zdarzyło by ktoś przy kei podszedł i powiedział gdybyś zrobił to czy tamto to było by dla ciebie łatwiej, bezpieczniej skuteczniej etc.
Ad2 Nie znoszę, po prostu mnie kolebie jak słyszę takie teksty o szmatach na patolu.
Tak więc, nie jest to moim zdaniem, konflikt między śródlądziem i morzem ale konflikt między różnicami osobowości spotykających się ludzi.

_________________
chętnie przyjmę wszelkie informacje nt żaglówki Lotna projekt inż Patalasa - teich_wytnij_to@wp.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 7 gru 2007, o 18:11 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 5 gru 2007, o 00:06
Posty: 71
Lokalizacja: QTH: JO73MI
Podziękował : 21
Otrzymał podziękowań: 12
Uprawnienia żeglarskie: pełne ;) KJ
teich,
Pierwsza część mojego postu to w zasadzie będzie przynudzanie w duchu naszej dyskusji, ale z góry informuję, że podejmuję wątek w drugiej części konkretny: na morze na mieczu czy absolutnie na kilu, temat budzi podstawową dyskusję między tymi ze śródlądzia, którzy swoimi mieczówkami się pchają w morze;).
I
Świat schodzi na PSY ... i tyle, tak bym wnioskował z wielu postów szacownych żeglarzy, a u młodych jest cool.
I tak mi się zdaje, że jak jesteśmy bardzo młodzi to szukamy dymu – udowodnione medycznie działanie hormonów.
Jak sobie pomyślę co za dzieciaka wyprawialiśmy pływając na mieczówkach, gdzie oczy poniosą żywiąc się kurą z pola wypiekaną na wyspie w glinie, to się nie powinienem wypowiadać przeciw temu co zaraz opiszę.
Jak już, z żeglarką mamy małe dzieci i zadyma nam przeszkadza, bo przypłyneliśmy np. do Girzycka(prysznic i toaleta staje się ważna zaburtówka nie wystarczy), a tam ferajna nie daje spać niby dzieciom, a właściwie i szczerze to dzieci nie dają spać nam po całym dniu w stylu Jasia pytacza, a to co tato?, a co ci panowie tak krzyczą przecież jest noc?, wiemy że to nasz błąd, a nie WJM są bee. A jak jesteśmy w tym okresie wypoczęci to byśmy zapewne chętnie pobalowali z młodym światkiem, co lubi zadymy, i z tą młodą płcią ;), by się przekonać.. . Przepraszam młodych za tą niesłuszną generalizację, ale mówię bardziej o sobie z tych lat niż o konkretnej grupie osób z czasów obecnych, a znam w żeglarstwie dużo niesamowicie zrównoważonych młodych ludzi, aż czasem staruszków tak ułożonych, aż mnie mdli ;).
Potem dzieci zaczynają być w wieku zadymiarzy tych z Giżycka. I nie wypada im robić wstydu i pokazywać złego przykładu, a koleżanki dzieci coraz powabniejsze ale przecież żony nie wypada po tylu latach zawieść co wielu panom się przytrafia w tym okresie (zazdroszczę im tej odwagi;).
W związku z kolejnym etapem skazania na żonę w żegludze jako najważniejszą załogę, bo dzieci same pływają nadchodzi Czas..Czas na morze, tam jak już jakiś jachcik znajomy wpadnie nam w sidła to zaczynamy morskie opowieści i jest właściwie poprawnie ale i też wesoło. No i tak szacowni panowie w sile wieku z chęciami, a raczej z ograniczeniami własnego morale poklepują się w tej swojej niewoli, piejąc jak koguty o wolności na morzu. Proza życia, oczywiście są to zgubne generalizacje, raczej autokrytyka, tak zwanego normalnego życia pospolitego żeglarza. Faktem jest, że żywioł nas zmienia i z zadymiarza chcąc nie chcąc robi się z nas kawał roztropnego człowieka :), do tego społecznie potrzebnego. Stąd młodość jak chce się wyszumieć to powinna na morzu być poddana weryfikacji, nie jednego to zmienia. Ale innych zapewne odstrasza nudą i tym niezbędnym szaleństwem by czuć się już dorosłym i się nie dziwię to jest zagrożenie, a czas młodym płynie inaczej. Temat naszego dualizmu morsko-szuwarowego na mój gust jest sednem zadumy nad naturą człowieka, a nie wątkiem z pierwszych postów o wyższości Świąt Bożego narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy, ten problem nazywa się filozoficznie egzystencją i jak na razie w tym duchu wszyscy filozofujemy. Realnie problemu nie ma, lecz człowiek w swojej przekorze musi się z tym zmierzyć. Stąd wniosek jest o czym pogadać.
Mamy alternatywy i to jest sam sens wolności w żeglarstwie, a jaką drogę nam los pozwoli wybrać to już sprawa mniej istotna liczy się sam droga, cele już mamy tak wielkie jak tylko sobie możemy pomarzyć.
II
Na dziś mnie bardziej nurtuje konkret konstrukcyjny i może morsko-szuwarowy z kilem na morze czy z mieczem i balastem stałym pod lub w dnie. Nie powinienem mieć tego dylematu jako wychowany w otoczeniu jachtów morskich, tam odpowiedz jest jednoznaczna kil. Zakładam, że jacht jest dzielny z tym mieczem i ma odpowiednią stateczność i na refach się postawi gdy nawałnica osłabnie, a na gołym maszcie się co najwyżej będzie mocno kładł, na swoim balaście i stalowym kładzionym mieczu ma możliwość dzięki zanurzeniu do 50 cm lądować na plaży poza przybojem. Podstawowy wątek jaki mnie nurtuje to najprzykrzejsza rzecz jaką widywałem: jacht balastowy zmielony na przyboju i wyrywany przez statki na głęboką wodę, straty zawsze duże często kasacja jachtu. W przypadku nowych konstrukcji bulbkile gubiły słynne osobowości żeglarskie zwłaszcza w wyżyłowanych jednostkach regatowych. A czasami oderwane kile przyczyniały się do spektakularnych utonięć.
Postawię tezę do dyskusji, że „lądowanie przymusowe ze schowanym mieczem na plaży, kończy się rozpaleniem ogniskach i pewnym problemem z wypchaniem z wypłyceń jachtu na szerszą wodę i to bez udziału jednostek nawodnych ratownictwa morskiego”. Starty żadne przy dobrze sklarowanej jednostce, może być co najwyżej jakieś małe zamieszanie pod pokładem. Co prawda w warunkach sztormowych lądowałem pchany wiatrem tylko na jachtach klasy 470, i bezboleśnie przepływałem na deskach mieczowych przez przybój przy sile wiatry do około 9 stopni B. Ale czytając orzeczenia z takich wypadków przy jachtach z falszkilem i bulbkilem oraz finkilem, zawsze miało miejsce położenie na przyboju jachtu i jego okręcanie wokoło kila i narażenie na potworne siły fali przyboju przez długi czas. Przypadki te prowadziły do wielkich strat z doszczętnym zniszczeniem włącznie. Obserwując łodzie rybackie bardzo małe i dzielne jednostki w końcu stulecia operujące z plaży i zawsze pokonujące przybój, ciężko nie mieć wątpliwości czy jacht z wytrzymałym dnem i schowaną częścią zwaną balastem nie jest wstanie lepiej wyjść z takiej opresji gdy już nie mamy wyboru i wiatr nas rzuca na brzeg. A rybacy wracali naprawdę w każdych warunkach. Co niejedno krotnie widziałem i byłem pełen podziwu. W tym wypadku fale przyboju przy odrobinie kontroli jednostki możemy pokonać szczęśliwie tak mi się wydaje nawet na wzmocnionym Tangu. Nie wiem jak lądują duże katamarany na brzegu, ale pamiętam jak mały katamaran wyglądał nieszczęśliwie po powrocie z morza w warunkach silnego wiatru. Uległ zmieleniu przez przybój, było to około 1983 roku w zachodniej części Bałtyku armatorem był Niedzielski. Konstrukcja była dość solidna, produkcji Wojtka Kaliskiego, coś podobnego do Hobi Cata i naprawdę nie było co zbierać. Sam w tamtym okresie zmagałem się z przybojem na morzu testując Winglidera i łamiąc maszt i bom oraz niszcząc żagle. Wiem co to jest przybój i jak jest niszczącą siłą, a dzięki zabawom na desce z żaglem, miałem przyjemność posiąść sztukę bezpiecznego lądowania na brzegu i w zasadzie każdemu żeglarzowi bym, takiego treningu życzył daje wyobrażenie o tej potędze większej przy brzegu niż na otwartym morzu. Po opanowaniu sztuki na desce, podejmowałem próby lądowania z 3 metrowymi falami na 470-tce i nawet wychodziło to dość bezpiecznie: ster w górę miecz w górę i jazda w ślizgu po falach z dość łagodnym lądowaniem na samej genule. Dziś zastanawia mnie jak by to wyglądało z naszymi jednostkami śródlądowymi, bo coraz więcej ich w główkach Świnoujścia. Czekam na opinie, doświadczonych żeglarzy i tych, co mogli by tą tezę rozstrzygnąć łagodząc ten dylemat. Miecz czy kil. A może jestem zbyt przewrażliwiony, i takie sytuacje zwyczajnie są zakładane jako nie mające się wydarzyć. W ramach
zasad kolizji na morzu, każde zetknięcie z lądem jest błędem, hmm.. ten punkt widzenia chyba jest jeszcze bardziej absurdalny niż moja teza. Wypieranie sprawy tak powszechnej w żegludze jak kontakt z dnem.
Pozdrawiam wszystkich żeglarzy w tym forum :)
Łódki uniwersalnej nie ma, jest zawsze kompromis, a i tak wszystko zależy od sternika..
To.Ja.

_________________
Wszystko płynie :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 10 gru 2007, o 00:13 

Dołączył(a): 16 paź 2007, o 10:07
Posty: 46
Lokalizacja: Leszno
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 1
Toż Waść zapodał :DD
Ja tam trochę mieczówką się po morzu bujałem, ale tak mnie się na zdrowy rozum wydaje, że jak wzdłuż brzegu, szczególnie polskiego Bałtyku, to mieczówką można. Wtedy można sobie na plażę wpłynąć jak trzeba albo się zechce. Ale tak bez środek morza to bym się zastanowił, no chyba że zawsze w ciągu 6h do jakiegoś porciku dopchać się mogę. A są takie akweny, że mieczówka do niczego się nie przyda. No bo jak tu wskoczyć na przyboju na skały?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 10 gru 2007, o 11:11 

Dołączył(a): 7 gru 2007, o 16:04
Posty: 104
Lokalizacja: Stargard Szczeciński
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Tomecki. Sztuka to wiedzieć co Twoja łódź potrafi. I nie ładować się w 10B na środek Bałtyku mieczówką ani na plażę kilówką.

Pozdrawiam Stargardzianina ;)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 23 gru 2007, o 19:51 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 5 gru 2007, o 00:06
Posty: 71
Lokalizacja: QTH: JO73MI
Podziękował : 21
Otrzymał podziękowań: 12
Uprawnienia żeglarskie: pełne ;) KJ
Dzikus napisał(a):
A są takie akweny, że mieczówka do niczego się nie przyda. No bo jak tu wskoczyć na przyboju na skały?
Założyłem, że wiemy gdzie będziemy lądować, nasz brzeg Bałtyku jest mi znany w wielu miejscach dzięki desce stąd na kamyki brrr nie zamierzałem wpadać ale dla dobra tematu jest to rujnujący intencję wątek ;). -nieznajomość dna i brzegu to już dyletanctwo. Znany brzeg plaży to podstawa do pomysłu na lądowanie. Np. w Dziwnówku są miejsca przy plaży gdzie nie radził bym się pomylić.

[ Dodano: Nie 23 Gru, 2007 19:55 ]
dzi napisał(a):
Tomecki. Sztuka to wiedzieć co Twoja łódź potrafi. I nie ładować się w 10B na środek Bałtyku mieczówką ani na plażę kilówką.

Pozdrawiam Stargardzianina ;)
Witam ale z tym 10B to już o conajmniej o 4 stopnie przesadziłeś ;)
Wesołych swiąt :) i udanych rejsów w 2008 :)

_________________
Wszystko płynie :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 2 sty 2008, o 16:07 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 mar 2006, o 17:51
Posty: 1188
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 187
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz polodowcowy
Zgadzam się z Tomeckim jachtu uniwersalnego nie ma . Jak jest do wszystkiego to jest też do niczego . Tak uczy życie .Można oczywiście pływać niewielkim śródlądowym jachtem po morzu dlaczego nie . Ja widziałem wielokrotnie Cartera 30 w okolicy Wierzby na Mazurach . Tak też można . Ale szkoda tej dzielnej morskiej łodki niewykorzystanej.
A wracając do tematu konflikt . Ja go nie widzę . Kiedyś kupiłem sobie Venuske potem zrobiłem patent zeglarza . Potem ktos rzucił hasło a może na morze . I pojechełem najpierw na ciepłe śródziemne . Po trzech dniach rzygania zrobiło mi się jakoś lepiej . A miesiąc później byłem juz na Bałtyku i tu to dopiero było rzygliwie .W miedzyczasie prawie każdy weekend jestem na Mazurach albo na zatoce gdańskiej.Spotykam zeglarzy i tu i tam. Niektórzy sa przez duze "Z" a niektórzy nawet przez małe nie są mimo różnych patentów zeglarskich. Takie jest życie . A jak ktoś wpadł i zaskoczył to nawet na wiekszej kałuży bedzie próbował "pożeglowaś".
Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 2 sty 2008, o 16:41 

Dołączył(a): 11 mar 2007, o 19:47
Posty: 64
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Gdzie jest ten konflikt? Nie zaznałem , nie słyszałem , nie wierzę .
Są spojrzenia "z góry" tych co pływają po morzu , na tych , którzy jeszcze tam nie byli , ale ... czy nie tak samo patrzą opływani na Mazurach na takich powiedzmy "wakacyjnych żeglarzy" ?
To nie konflikt..problem polega na tym,ze niektórzy zapominają , że zaczynali od zera, że rejs na morzu ( a może tez i na jeziorze) zaczynali od 30 godzin "choroby morskiej" ,że wiatr powyżej 4 B zdawał się być huraganem itp.... Problem w samym człowieku - albo zadziera nosa , albo cieszy się że spotyka kogoś z kim może wymienić opinie o swojej pasji.
Reasumując - moim zdaniem nie konfliktu w wymiarze żeglarz śródlądowy-morski.

_________________
Geodeta (reklama dozwolona? )


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 15 sty 2008, o 14:08 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 18 mar 2007, o 08:06
Posty: 23
Lokalizacja: Toruń
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Niewiele pływam po morzu więc środowisko ludzi tam pływających znam połowicznie lecz niezauważyłem takiego zjawiska ( konfliktu )

_________________
PRLech http://www.czarterjachtu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 2 cze 2009, o 13:19 

Dołączył(a): 31 mar 2009, o 19:21
Posty: 4
Lokalizacja: Węgorzewo
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
widzę, że temat ucichł:) wydaje mi się, że faktem jest, iż morscy patrzą "z góry" na szuwarowców, choć nie wszyscy. znam przypadki, w których żeglarze morscy, pływajćay już wiele lat, od dzieciństwa, po morzu, w momencie kiedy wsiadają na jacht mieczowy na Mazurach, do końca nie wiedzą co powinni robić. przystosowanie się do warunków jeziorowych, konstrukcji łodzi zajmuje im trochę czasu, mimo że są starymi wyjadaczami na morzu. szuwarowcy, w przeciwieństwie do morskich żeglarzy, mają w podświadomości fakt, że mieczówka ma o wiele mniejszy moment prostujący niż balastowa łódź, a tym samym łatwiej ją wywrócić. tej świadomości często nie mają żeglarze wychowani na jachtach balastowych. biorąc pod uwagę ten aspekt, możemy powiedzieć, że żeglarze mazurscy, także mogą patrzeć "z góry" na morskich:)
ostatnio także widziałem przypadek, kiedy załoga wychodząca w rejs morski nieudacznie wychodziła z portu. aż szkoda było patrzeć i czekać, kiedy nowiutka Delphia wyląduje na kei, czy innymjachcie lub dalbie. i myślę, że jest wielu tzw. szuwarowców, którzy by ten manewr wykonali o wiele lepiej.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 2 cze 2009, o 13:33 
Ale wiesz wszędzie się trafi ktoś kto z kunsztem żeglarskim ma na bakier, więc to nie jest reguła.

Te takie patrzenie morsów z góry na szuwarowców to chyba bardziej żartobliwie jest traktowane niż ambicjonalnie, przynajmniej ja się spotkałem z takimi zachowaniami, co oczywiście nie zmienia faktu, że trafiają się i tacy.

Tak odbiegając od tematu to uważaj na to co piszesz ;), bo Wielcy Bracia czuwają i nie znasz dnia ani godziny ... ;) Pamiętaj o tym ;)


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 2 cze 2009, o 13:37 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 kwi 2006, o 11:31
Posty: 17312
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 2179
Otrzymał podziękowań: 3593
Uprawnienia żeglarskie: ***** ***
Haziaj Żeglarz napisał(a):
Tak odbiegając od tematu to uważaj na to co piszesz ;) , bo Wielcy Bracia czuwają

To taki żart czy zaproszenie do flejmika?
Jeśli to pierwsze, to żałosny!

_________________
Pozdrawiam,
Marek Grzywa


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 2 cze 2009, o 13:40 
Koleżeńska rada ;)


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 2 cze 2009, o 16:22 

Dołączył(a): 20 mar 2009, o 20:59
Posty: 170
Lokalizacja: Krosno/Kraków
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Moim zdaniem żaden konflikt nie istnieje. To tylko kwestia kompleksów ludzkich, ale to nie ma znaczenia, co jest podstawą.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 2 cze 2009, o 17:51 
Jeśli spotka się żeglarz morski (fajny i normalny człowiek) z żeglarzem śródlądowym (fajnym i normalnym człowiekiem) to siądą przy piwku, wymienią doświadczenia, pośmieją się, generalnie sympatycznie. Jeśli, któryś z nich sympatycznym nie jest (nie jako żeglarz, ale jako człowiek) to do konfliktu zapewne dojdzie. Jednak będzie to konflikt na linii człowiek-człowiek, nie żeglarz taki-żeglarz inny. Nie chodzi o to po czym pływasz, ale jakim jesteś człowiekiem - tyle ode mnie :)

Pozdrawiam


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 2 cze 2009, o 19:19 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2 mar 2009, o 18:57
Posty: 3241
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował : 333
Otrzymał podziękowań: 976
Uprawnienia żeglarskie: RYA/MCA Yachtmaster Ocean
pablo_sb napisał(a):
Moim zdaniem żaden konflikt nie istnieje. To tylko kwestia kompleksów ludzkich, ale to nie ma znaczenia, co jest podstawą.


Bardzo trafnie to ująłeś. :grin:
Mnie zawsze irytuje jak ktoś pogardliwie sie wypowiada o czyimś żeglowaniu mając na mysli akwen. Kazdy z nas żegluje bo to lubi. Dlatego nie jest ważne gdzie pływa. Nawet jesli pływa na jeziorku o wymiarach kilometr na kilometr mając 5 m zagla nad głową, to nie można odbierać mu radosci zeglowania mówiąc, że to jego żeglowanie jest g... warte.

[ Dodano: Wto 02 Cze, 2009 19:25 ]
Święty napisał(a):
Jeśli spotka się żeglarz morski (fajny i normalny człowiek) z żeglarzem śródlądowym (fajnym i normalnym człowiekiem) to siądą przy piwku, wymienią doświadczenia, pośmieją się, generalnie sympatycznie.


Toż ja niemal co wieczór siadam przy piwku i zawsze jest w porządku. Żeglarz morski ze śródladowym nigdy się nie kłócą :DD


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 2 cze 2009, o 22:15 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 cze 2005, o 07:24
Posty: 2631
Lokalizacja: Lublin
Podziękował : 275
Otrzymał podziękowań: 261
Uprawnienia żeglarskie: kpt.j.
Trafiło mi się żeglować po morzu Bałtyckim z doświadczonymi żeglarzami śródladowymi. Morze traktowali z szacunkiem bo i pogoda nakazywała szacunek a ja doceniałem ich zauważalne żeglarskie kompetencje. A że paru się pożygało to nie powód do wywyższania się. Też kiedyś żygałem :wink:

_________________
Stopy wody pod tym, no, kilem!

Biały Wieloryb czyli...
(Marek Popiel)

http://whale.kompas.net.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 3 cze 2009, o 14:21 

Dołączył(a): 12 kwi 2009, o 14:20
Posty: 1534
Lokalizacja: Rzeszów
Podziękował : 50
Otrzymał podziękowań: 28
Uprawnienia żeglarskie: jsm
WhiteWhale - a jak się nie rzygało to można się wywyższać ?? :P

Co do konfliktu...tylko 2 razy byłam na śródlądziu - jak robiłam żeglarza i raz na weekendzie.
Ciasno i nudno :). Dlatego trzeba pływać po Solinie bo zawsze można pójść na szlak :).
I w ogóle strach pływać po tych jeziorach!jedno na drugim pływa,trzeba szybko reagować...a na morzu plaża i pola rzepakowe i godzina myślenia...płynie na nas czy nie płynie?może zrobimy herbatę przed zwrotem?eee na pewno skończymy wachtę zanim w nas wpłynie... no to co? nie reagujemy? eee tam :DD


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: 3 cze 2009, o 21:22 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 lut 2009, o 20:11
Posty: 504
Lokalizacja: Notteroy/Norwegia
Podziękował : 4
Otrzymał podziękowań: 13
Uprawnienia żeglarskie: żeglarz swobodny z Wyspy Orzechowej
Leszczyna napisał(a):
jedno na drugim pływa,trzeba szybko reagować...

Proponuje więc zamiast słów "żeglowanie po mazurach", używać "manewrówka mazurska".

_________________
Lat/Lon
59 12.9594, 10 26.5332


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 53 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 119 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL