Nie chcę się kłócić w tak smutnym wątku, ale proszę byś nie szedł w ślady dziennikarzy, którzy byle plotę interpretują tak jak sobie chcą i potem powstają kwiatki. To zbyt smutny temat by coś takiego miało miejsce.

Ze smutkiem zmuszony jestem poinformować o śmierci jednego z członków załogi

Nie żyje 56-letni żeglarz z załogi jachtu "Rzeszowiak", sternik jachtowy Lech Machniak. Jacht dryfował 75 mil morskich od wybrzeży Wysp Owczych. Wczoraj załoga została zabrana przez służby ratunkowe z uszkodzonej łodzi. Ośmiu członków załogi trafiło na pokład jednostki pływającej Inspekcji Rybołówstwa Wysp Owczych "Brimil". Ranni natomiast zostali przetransportowani helikopterem do szpitala w Torshavn, stolicy Wysp Owczych, i ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Nie żyje żeglarz z załogi jachtu "Rzeszowiak", który we wtorek na skutek złamania masztu przy bardzo złej pogodzie dryfował u wybrzeży Wysp Owczych. Jak poinformował kapitan jachtu Jan Malczewski, zmarł jego zastępca, sternik jachtowy Lech Machniak.

Kapitan dodał, że sternik prawdopodobnie został uderzony przez złamany maszt i stracił przytomność. Załoga natychmiast podjęła akcję reanimacyjną, jednak mężczyzny nie udało się uratować. Przybyli na jacht po kilku godzinach ratownicy stwierdzili jego zgon.

- Akcja reanimacyjna trwała bardzo długo. Pięć osób z załogi było oddelegowanych tylko do tego zadania - relacjonuje kapitan.

Do utraty masztu doszło podczas huraganu na północnym Atlantyku. Malczewski dodał, że fale sięgały 14 metrów, a zdarzały się nawet wyższe. Uderzenie jednej z nich złamało maszt.

Lech Machniak zajmował się żeglarstwem od prawie 40 lat. Ukończył staż, miał stopień kapitana. Z kapitanem Malczewskim pływał wielokrotnie.

Licząca 10 osób załoga jachtu "Rzeszowiak" została zabrana we wtorek wieczorem przez służby ratownicze Wysp Owczych, terytorium zależnego Danii. Dwie osoby były ranne. Jak podała wcześniej polska ambasada w Danii, jedna miała połamane żebra, druga złamaną rękę. Teraz wiemy już, że właśnie jedna z tych osób zmarła.

Z informacji przekazanej przez konsul RP w Kopenhadze Dobrosławę Siemianowską wynikało, że ranni zostali przetransportowani helikopterem do szpitala w Torshavn, stolicy Wysp Owczych, i ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Ośmiu pozostałych członków załogi trafiło na pokład jednostki pływającej Inspekcji Rybołówstwa Wysp Owczych "Brimil".

Do dyspozycji uratowanych jest psycholog. Konsulat zajmie się natomiast ściąganiem ich do Polski.

Akcja ratownicza zakończyła się we wtorek o godz. 21.00. Była utrudniona z powodu silnego wiatru.

Akcja ratunkowa na morzu

Dobrosława Siemianowska, konsul RP w Kopenhadze, powiedziała we wtorek WP.PL, że w akcji ratunkowej brały udział dwie jednostki pływające, w tym jedna duńskiej marynarki wojennej, a także cztery śmigłowce. Początkowo służby ratunkowe nie mogły zbliżyć się do jachtu ze względu na bardzo trudne warunki pogodowe.

Na pokładzie "Rzeszowiaka" było 10 osób, jachtem dowodził kpt Jan Malczewski z Rzeszowa. Sygnał Mayday nadano we wtorek, ok. godz. 8 rano. Jacht znajdował się 75 mil morskich od brzegów Wysp Owczych. "Rzeszowiak" wracał z wyprawy na Grenlandię , która rozpoczęła się w maju w Gdańsku w Górkach Zachodnich. Do macierzystego portu w Górkach Zachodnich 13 października.

Druga usterka "Rzeszowiaka"

W 2005 r. "Rzeszowiak" stracił oba maszty podczas sztormu na Bałtyku. Dodatkowo zostały uszkodzone burty jachtu po zderzeniu z promem, który brał udział w akcji ratunkowej. W czasie ewakuacji utonął kapitan Stanisław Mytych.

Mayday

Warto podkreślić, że procedury wzywania pomocy na morzu są bardzo konkretnie określone. Sygnał Mayday może być użyty tylko, gdy jest bezpośrednie zagrożenie życia lub jachtu. Można go nadać w przypadku, gdy statek tonie, wybuchł pożar lub ktoś na jachcie jest poważnie ranny lub ciężko chory. Wywołanie Mayday jest wywołaniem o najwyższym priorytecie.

W przypadku, gdy nie ma bezpośredniego zagrożenia życia obowiązuje inny sygnał: PAN PAN. Używany jest wtedy, gdy jacht ma poważne kłopoty, ale nie grozi nikomu natychmiastowe niebezpieczeństwo. Można go użyć, gdy jest uszkodzony silnik, jacht dryfuje lub wystąpiły inne problemy, które uniemożliwiają prawidłowa żeglugę. PAN PAN w razie potrzeby można w każdej chwili zmienić na Mayday.

Nie wiadomo jeszcze, dlaczego doszło do tragedii, jakie były bezpośrednie przyczyny śmierci żeglarza. Nie wiadomo też, dlaczego kapitan zdecydował się użyć sygnału Mayday. Być może właśnie zły stan zdrowia nieżyjącego już członka załogi był powodem takiej decyzji.

zmarł jego zastępca - sternik jachtowy Lech Machniak. Kapitan dodał, że sternik prawdopodobnie został uderzony przez złamany maszt ...Lech Machniak zajmował się żeglarstwem od prawie 40 lat. Ukończył staż, miał stopień kapitana. Z kapitanem Malczewskim pływał wielokrotnie. Miał 56 lat.

Przy tej jakości informacji NIC nie wiemy.

Pinda jedna mogłaby sprawdzić a nie pierdo.. głupoty, bo sytuacja wymaga, żeby coś powiedziała

wszystko już toczyło się sprawnie

Rozumiem co to jest sztorm i wysoka fala, ale jakoś nie bardzo potrafię sobie wyobrazić całodzienne czekanie na ratowników Jakoś to długo trwało, za długo